W tym roku mniszek trochę mnie ubiegł i za szybko zakwitł. Planowałam powtórzyć wytwórnię syropów, ale albo było deszczowo, albo dzieci chorowały, albo inne obowiązki uniemożliwiały mi zbiór kwiatów. A kiedy już znalazłam chwilę, zastałam całą działkę w dmuchawcach :/ Lubię dmuszki, bardzo. Korzystamy nawet z Kubim z nosidełka po Szymonku z dmuszkami. Lubię też patrzeć na dmuchawce, bo nigdy nie wyglądają tak samo i nie ma dwóch identycznych. Ba! Nawet pora dnia sprawia, że widzimy je inaczej.
W porannym słońcu są delikatne, mięciutkie jak puszek, lekko połyskujące.
Po deszczu jak zmoknięta kura ;)
A w zachodzącym słońcu są nieco bardziej wyraziste.
Zainspirowana, pracuję nad nową wersją dmuszków Doux-Doux. Wkrótce pochwalę się efektem :)
A syrop udało mi się zrobić z drugiej tury mniszków, które zakwitły pod oknami pracowni :) Polecam serdecznie - sprawdził nam się poprzedniej zimy na przeziębienia.
Pozdrawiam i życzę dobrego majowego wypoczynku. Zapraszam za dwa dni na ogłoszenie wyników konkursu :)
Kasiu, piękne, subtelne zdjęcia :* Z wielką ciekawością czekam na nowy wzór Doux-Doux :)
OdpowiedzUsuń