niedziela, 15 grudnia 2013

Tęczowa hybryda z drugiej ręki ;)

A dokładniej - z naszej ręki, bo to nosidło Kubusia :) Przekażemy w dobre ręce do noszenia i tulenia innego maluszka.

Projekt: mama_czterech.
Rozmiar: M/L
Tkaniny: chusta Aprosas, bawełna, len.
Szwy główne w kolorze pomarańczowym. Nici Epic.
Panel Doux-Doux jest profilowany, wszyty w taki sposób w pas biodrowy, by zapewnić dziecku maksimum bezpieczeństwa i wygodną pozycję żabki. Hybryda posiada standardowe udogodnienia: zmiękczony zagłówek oraz dodatkowo wypełnione okolice nóżek dziecka. Wszystkie pasy grubo wypełnione, tak aby osiągnąć optymalne rozłożenie ciężaru na plecach i ramionach. Kąt wszycia pasów naramiennych gwarantuje komfort noszenia. Pas biodrowy dodatkowo usztywniony wysokiej jakości pianką wykorzystywaną w plecakach turystycznych. Pianka ta powoduje, że pas biodrowy nie odkształca się podczas noszenia, jest wytrzymały na przetarcia i otarcia. Co ważne, jest także niezwykle lekki.
W nosidle zastosowano klamrę NEXUS oraz wytrzymałe pasy parciane wysokiej jakości, wzmocniono w kluczowych miejscach dodatkowymi przeszyciami. Klamra na pasie biodrowym umieszczona jest na boku, na wypełnionej części pasa, tak by zapewnić jak najwyższy komfort noszenia.
Kapturek wszywany zgodnie z kształtem zagłówka (po łuku), mocowany na dwóch guziczkach. Regulowany na gumki i stopery, z możliwością podtrzymania główki śpiącego dziecka.W komplecie woreczek na nosidło oraz instrukcja. 

Zainteresowanych zapraszam do kontaktu: doux-doux(at)doux-doux.pl


Pozdrawiam serdecznie -

mama_czterech

wtorek, 30 lipca 2013

Mamine.pl - znacie?

Jeśli nie, to zapraszam na małą prezentację produktów. Cudnie kolorowe, ale i eleganckie, czasami ekstrawaganckie, na pewno unikalne i bardzo pomysłowe. Powstają za sprawą pewnej zaradnej Mamy, a opisane i szczegółowo przedstawiane są na blogu Mamine.pl :)

Już jutro można wygrać w konkursie Mamine.pl wyprawkę dla mamy - naprawdę fajny patent na organizację okołodzieciowego bajzlu ;) 
Dla przykładu przewijak. Nie straszy, a wręcz przeciwnie - jest estetyczny, nie kojarzy się z kawałkiem ceraty na podbitce. Starannie wykonany, z głową poskładany - cud, miód, orzeszki :)
A teraz etui na książeczkę zdrowia - eleganckie jak kopertówka i te wszystkie świstki włożone dla pamięci, co to mają w zwyczaju gubić się i zawieruszać, nie mają szans ulotnić się z Maminego etui.
Lidko, mocno kibicuję Twojemu biznesowi, wszak my - mamy musimy się wspierać. Powodzenia! :)

piątek, 26 lipca 2013

Malinowa pełnia lata :)

Pracownia Doux-Doux stanęła na dłużej - to już niestety pewne. Pewne jest też to, że Maluszek wkrótce usiądzie, a to oznacza testowanie na nim nosideł. Być może wyklaruje się nowy wzór, albo jakieś ulepszenie obecnego. Czas pokaże :)
Lato w Doux-Doux pachnie malinami. W tej kwestii nic się nie zmieniło - rosną obficie i pięknie owocują, a to dopiero początek. Mamy już kilka słoiczków soku i jeśli pogoda dopisze, będzie ich przybywać :) Ekspertem malinowym był mój Dziadek. Ręcznie przez lniany woreczek wyciskał sok. Ja nie mam aż takiego samozaparcia i idę na łatwiznę - wrzucam w sokownik i samo się robi ;) 
W tym roku motyle sobie o nas przypomniały i przylatuje ich naprawdę mnóstwo.
I  maki ponownie zakwitły :)

Dziękuję za to, że zaglądacie na bloga i za udział w licznikowym konkursie :) Taki oto print screen dostałam od Dainy, do której poleciał drobiazg w postaci próbek przetworów mamy_czterech:


Pozdrawiam wakacyjnie :)

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Bzowo i zdrowo... a na koniec konkursowo ;)

...tak oto spędzamy czerwiec. Pogrzebałam trochę w przepisach na różne syropy, nalewki, napoje i postanowiłam skorzystać z dobrodziejstwa natury, która hojnie obdarzyła zakątek, w którym mieszkamy. W czerwcu cieszymy się zapachem kwiatów czarnego bzu. Wystarczyło zerwać trochę baldachów, połączyć z cytryną, cukrem i wodą i mamy syrop, albo orzeźwiający napój, a suszone kwiaty pozostawimy na zimę do zaparzania herbatki. Przepis na syrop znalazłam TU, a TUTAJ aż pięć różnych sposobów na bez. Racuchy też już testowaliśmy - pyszniaste :) 

A ze zrywaniem kwiatów było tak... Za pierwszym razem zdążyłam w ostatniej chwili przed burzą, przypłaciłam wpadnięciem w moczary i wysmarowaniem moich butków do biegania ;) Później lało i lało i końca nie było widać, aż wreszcie przestało, wysuszyło krzaki bzu i... znów zaniosło się na burzę :D Założyłam kalosze i powędrowałam, bo żal było patrzeć przez okno jak marnuje się tyyyle dobrego ;) Tym razem przedzierałam się przez chaszcze i pomimo kaloszy byłam cała mokra. Wracałam w deszczu skrywając pod kurtką aparat i taszcząc łupy :)
W tej samej dolince, w której rośnie bez, jest mnóstwo ostu. Pamiętam ostre, kłujące liście i amarantowe kwiaty z dzieciństwa. Nie miałam tylko pojęcia, że jest ich AŻ tak dużo...
A teraz jeszcze jeden kolaż... Można pomyśleć - sielanka. Takiej to dobrze! "Siedzi" z dzieckiem w domu, reszta przez pół dnia w placówkach oświatowych. Nie pracuje, wciąż nie wznawia zamówień. Na tarasie się wygrzewa popijając lemoniadę i zajadając drożdżówkę. Żyć nie umierać ;) Tak mi się właśnie skojarzyło kiedy czytałam wpis na pewnym blogu o pewnym dniu, który sielski zdecydowanie nie był, a wręcz przeciwnie - targany emocjami. No ale wydaje się być inaczej ;) Tak też jest i u mnie - nie piszę za często, nie piszę o codzienności, karmieniu, przewijaniu, o walce z bałaganem i stosie prania, o zmęczeniu i niedospaniu. To takie passe ;) Pozostawiam Was z wrażeniem spokoju i sielanki :)
 Na koniec zapraszam do łapania licznika :) Osobę, która uchwyci ósemkowy licznik (88888), proszę o przesłanie mailem print screena. Na zwycięzcę czeka niespodzianka :)

Pozdrawiam serdecznie z moim małym pomocnikiem :)

                                                                                               mama_czterech

środa, 15 maja 2013

Dmuchawce, latawce... czyli kolejny maj :)

Matko, jak ten czas ucieka. Byłam tu ostatnio kiedy wydawało się, że wiosna tuż, tuż, a tymczasem numer nad numery zrobiła i pokazała figę z makiem ;) Trzeba było na nią trochę poczekać.
Pod moją nieobecność na blogu przeżyliśmy rodzinnie kilka uroczystości, m.in. Chrzest św. Maleństwa i Komunię św. Średniaka. W międzyczasie nauczyłam się piec chleb, taki prawdziwy, na zakwasie. Pyszny, pachnący i zdrowy, mniammm... ;) A korzystając z majowego dobrodziejstwa i tysięcy kwitnących mniszków, zrobiłam leczniczy miodek na jesienno-zimowe infekcje :) A! Zapomniałabym. Tata_czterech przebiegł swój kolejny maraton, a nasza pozostała biegająca czwórka mini maraton. Kubeczek spędził ten czas rozłąki w chuście u taty. He, he, to tak w bardzo dużym skrócie, za to teraz zapraszam do oglądania ;)
Na koniec prawie pięciomiesięczny Kubeczek - roześmiany, piszczący, turlający się po macie i wędrujący poza nią:
Witam nowych Obserwatorów i dziękuję za odwiedziny na blogu :)

Pozdrawiam serdecznie -

mama_czterech       

czwartek, 28 lutego 2013

Dziś zaświeciło słońce!

Matko, ależ dawno go nie było. Jeszcze dwie godziny i będzie marzec, a jak marzec, to może wiosna i słońce częściej zagości na naszym niebie. Humory zdecydowanie nam się poprawiły i nawet zabawa na brzuchu trwała dłużej niż zazwyczaj ;)

Monotematycznie będzie przez jakiś czas, ale pozwólcie nam, proszę, nacieszyć się sobą w czasie tak zwanego urlopu macierzyńskiego :) Dziękuję za liczne maile i miłe słowa pochwały nosideł, które szyłam i do których mam zamiar wrócić, jeśli tylko maluch da mi ciut więcej czasu :)
Pozdrawiam wiosennie -

mama_czterech
                                                                                                                           

niedziela, 17 lutego 2013

Zimowy spacer pachnący przedwiośniem ;)

Dzisiaj w ramach leczenia huśtawki hormonalnej mąż namówił mnie na wyjazd do puszczy. On biegał 1 godz. 40 min., a ja w tym czasie zaliczyłam spacer z całą czwórką. Pierwszy raz musieliśmy skorzystać z dwóch standardowych aut, żeby się zmieścić w komplecie. Warto było ;) Śniegu jest jeszcze sporo, ale momentami cudownie świeciło słońce i czuć było w powietrzu zapach wiosny. Nie ukrywam, że czekam z utęsknieniem. A Wy?

czwartek, 24 stycznia 2013

Pierwszy miesiąc...

...już za nami :) Czas biegnie nieubłaganie i nasz noworodek Kubuś radośnie wkroczył w etap niemowlęcy. O szyciu mogę póki co pomarzyć, ale coś tam się u nas rękodzielniczo pojawiło ;)


Dostaliśmy piękny prezent od Cioci Basi w postaci metryczki wyhaftowanej krzyżykami, a Ciocia Amelka uwieczniła zawadiacki uśmieszek Kubusia na zdjęciach. Kocyk w kolorach tęczy, to skromna robótka mamy_czterech ;)

Pozdrawiam serdecznie :)