Nieubłaganie zmierza do nas zima. Po wspaniałej, pogodnej jesieni, feerii barw nadchodzi czas zimna i zawiei. Z wieszaków w przedpokoju zniknęły jesienne płaszczyki i lekkie wiatrówki, a ich miejsce zajęły ciepłe palta i puchowe kurtki. Chodzimy coraz szybciej, z nosem utkwionym gdzieś między golfem a szalikiem. Dzień jest coraz krótszy, poranki witają mroźnym powietrzem i zmuszają do przywracania światu właściwych kolorów, więc wytrwale drapiemy najpierw przednią szybę, potem boczną. O! I jeszcze lusterka. Tak już będzie prawie codziennie - przynajmniej na razie, bo potem spadnie śnieg i będzie jeszcze gorzej..., chociaż śnieg ma przynajmniej tą magiczną właściwość, że wprowadza nas (a przynajmniej mnie) w magiczny nastrój świąt, zwiastuje jakąś "jasną radość" w tym szaroburym świecie, kojarzy się z dziecięcą beztroską. Niedługo Mikołaj - czas wielkiej radości milusińskich, no i jakby nie było naszej tym samym, a potem już święta. Znając Matki Polki, one już zaczynają myśleć i planować sprzątanie, wypieki, prezenty - co, dla kogo i dlaczego :)
foto by K.G.
Tymczasem zapowiedź iście jesiennego nosidła, które w sam raz wpasowało się w krajobraz złotej jesieni :)
Ooo! Barwy jesienne, ale para motyli zapowiada wiosnę, która zawsze przychodzi po zimie - i tego się trzymajmy w tych szaroburych dniach ;)
OdpowiedzUsuń