Kiedy ostatnio tu pisałam, nasze dynie ledwie wykiełkowały. Dzisiaj przerobiłam 3/4 jednej. Został mi jeszcze 2,5 - kilogramowy kawałek. Mieliśmy na obiad pyszny krem z grzankami, a na deser ciasto dyniowe z bitą śmietanką. Pychotka :) Reszta dyni uprażona i zblendowana ocieka na sitach z przeznaczeniem na zimowe puree.
Wiem, że bardziej niż bzdurki interesuje Was wznowienie zapisów. Dziękuję za wszystkie maile :) Niestety nie zanosi się na szycie wcześniej niż po urlopie macierzyńskim... Miało być nosidło do upolowania, ale zatrzymałam się w połowie i ruszyć nie mam siły :( A tak by pasowało do tych dyniek...
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających :)
przepis na ciasto poproszę :D
OdpowiedzUsuńa proszę bardzo :) korzystałam z przepisu Tomka: http://tomekgotuje.blogspot.com/2012/09/korzenne-ciasto-dyniowe.html
OdpowiedzUsuńale piekłam w tortownicy i moje ciacho wyszło sporo mniej wyrośnięte. nie miałam też rodzynek, a przyprawy - hmmm... dodałam te, które akurat były w domu ;) śmietanka 30% ubita na sztywno.
Kochana, nosidła poczekają :)
OdpowiedzUsuńDynia! To jest to! Dzięki, że mi przypomniałaś, że to już TEN sezon, bo jakoś wypadłam ostatnio z naszej czasoprzestrzeni...